Jak
obiecałem, tak zrobiłem. Pierwszym (oprócz obowiązkowego przywitania się)
wpisem jest recenzja. Na pierwszy ogień wybrałem film Das Boot (Okręt).
Mamy rok
1941, cały świat zaczął już odczuwać skutki II wojny światowej. Marynarze i
jednocześnie załoga niemieckiej łodzi podwodnej (U-Boot) spędzają swój ostatni
wolny dzień zapijając się do nieprzytomności, starając się zapomnieć o tym, iż
z następnej misji mogą już nigdy nie wrócić. Mniej więcej tak zaczyna się film
Wolfganga Petersena z 1981 roku.
Głównie rozgrywa
się on na pokładzie wspomnianej wcześniej jednostki, odbywając patrol na
Oceanie Atlantyckim. Podczas jego trwania, wbrew pozorom, największym wrogiem
załogi nie są obce statki. Jest nim nuda. Marynarze przez wiele tygodni wręcz
modlą się o rozkaz ataku. Starają się nie odejść od zmysłów przez rozmowy o
swoich podbojach miłosnych i pisanie
listów (których jednak nie mogą wysłać). Jednakowoż, gdy ich modły zostają
wysłuchane i otrzymują polecenie ataku, nie wszystko idzie według ich myśli.
Na pochwałę
zasługują przede wszystkim gra aktorska, ścieżka dźwiękowa, odwzorowanie
wyglądu statku i sam fakt przedstawienia życia codziennego osób,
odpowiedzialnych za prawidłowe działanie jednej z najgroźniejszych broni III
Rzeszy. Minusem dla wielu osób może okazać się długość (w wersji uncut są to aż 293 minuty, czyli grubo
ponad 4 godziny), aczkolwiek na rynku dostępne są także edycje skrócone.
Negatywnie trzeba odnieść się natomiast do wyglądu niektórych scen, które
oglądaliśmy spoza podkładu, pod wodą.
Nie chcąc wyspoilerować
całej fabuły powiem, że film ten polecałbym raczej wielbicielom militariów i
historii, ponieważ miejscami może wydawać się on dla wielu nudny (ze względu na
wspomnianą wcześniej walkę z nudą prowadzoną przez żołnierzy), ale zachęcam do
poszerzania swoich horyzontów.
Ogólna ocena: 9/10. Godny polecenia, ale głównie dla
wielbicieli gatunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz