Dorastanie
jest trudnym orzechem do zgryzienia dla nastolatka. Na odkrywanie siebie,
innych, pogodzenie się z nowymi obowiązkami zwykle poświęca się parę
najlepszych lat życia. Proces ten jednak, na szczęście, ma swoje przyjemne
strony. Oprócz nakazów i zakazów, okrywany świat oferuje także wiele
wspaniałych przygód, doświadczeń, emocji. Co się jednak stanie, gdy ktoś
sprzeciwi się ogólno przyjętemu porządkowi i powie "Nie! Nie chcę należeć
do tego świata!"?
Takie
hipotezę stawia przed widzem film Badlands.
Nie można go jednak zaszufladkować i powiedzieć, że opowiada tylko o
młodzieńczym buncie. Jest to także film drogi, pełny emocjonujących ucieczek,
nieoczekiwanych zwrotów akcji. Nie zabraknie tutaj także miłości dwóch,
oddanych sobie osób, czy krytyki społeczeństwa.
Świat USA
lat sześćdziesiątych odkrywamy z perspektywy z piętnastolatki, Holly. Mieszka
wraz ze swoim ojcem w miasteczku Dupree w Dakocie Połudnowej. Jej matka umarła
wiele lat temu, a tata, nie mogąc pogodzić się z zaistniałą sytuacją, nie obdarza
swojej córki odpowiednim uczuciem. Dziewczyna nie należy do najpopularniejszych
w szkole, nie ma wielu znajomych. Większość swojego wolnego czasu spędza na
nauce. Pewnego dnia, cały porządek jej świata zostaje zachwiany. Poznaje Kita
(Martin Sheen), dwudziestopięcioletniego śmieciarza, który jest jej całkowitym
przeciwieństwem. Nie ukończył szkoły, nie traktuje życia poważnie, chodzi do
pracy, bo musi. Po wielu randkach, zakochują się w sobie.
Ojciec
Holly, na początku jest nieświadomy tego, co się dzieje między jego nastoletnią
córką, a dorosłym już mężczyzną. W końcu odkrywa, że między nimi zaczęło
iskrzyć. Starając się ochronić swoje jedyne dziecko przed światem, zabrania im
wspólnych spotkań. Kit, nie mogąc się pogodzić z zaistniałą sytuacją, bierze
sprawy w swoje ręce i zaczyna o nią walczyć. Dosłownie. Pod wpływem emocji,
zabija ojca swojej wybranki i tym samym daje początek ich wspólnej ucieczce
przed wymiarem sprawiedliwości oraz przygodzie ich życia.
Podczas tej
wyjątkowej podróży w ich umysłach zajdą widoczne zmiany. On, nie chcąc zostać
ukaranym, starając się być niczym James Dean, będzie dopuszczał się coraz
bardziej zuchwałych zbrodni. Ona natomiast, zacznie coraz bardziej negatywnie
podchodzić do swojego partnera i jego czynów. Będą poruszali się w swoim
własnym świecie, w którym nie obowiązują żadne reguły, niczym we śnie. Sprzeciwią
się ogólnie przyjętymi zasadami i prawem.
Ich
wędrówka przez Stany Zjednoczone często będzie miała groteskowy charakter, a
potęgować ten efekt będzie wiele aspektów. Reżyser, Terrence Malick, zadbał o
to, aby nie był to typowy film o młodocianych przestępcach. Wszystkie ich
czyny, dzięki użytej muzyce, dialogom oraz wyrazom ich twarzy, wydają się być
jednym, wielkim żartem. Niczego nie traktują poważnie. Zachowują się jak
dzieci. Ciekawym elementem jest zastosowanie Holly jako narratora, który
subiektywnie komentuje wszystko, co dzieje się na ekranie.
Niesamowitą
zaletą filmów, wyżej wymienionego reżysera są zdjęcia. Nie inaczej jest w tym
przypadku. Nie ważne, czy kamera skupia się akurat na wnętrzu samochodu, twarzy
jednej z postaci, czy górach widocznych na horyzoncie. Każde z ujęć zapiera
dech w piersiach, dzięki niesamowitej dbałości o szczegóły i jak najlepsze
oddanie kolorów. Wątpliwość może w nim budzić natomiast gra aktorów. Zdaję
sobie sprawę, iż tak właśnie miała wyglądać, tzn. ludzie mieli być
niewzruszeni, albo nawet zadowoleni z przestępstw popełnianych przez parę
zakochanych, ale miejscami nie zdaje to egzaminu. Czasami po prostu wydaje się,
jakby statyści zamienili się rolami z głównymi aktorami.
Badlands jest wyjątkowo interesującym filmem,
przedstawiającym niecodzienną historię dwojga, obrażonych na cały świat młodych
osób. Na jego korzyść przemawiają świetnie dobrana ścieżka dźwiękowa,
niesamowite zdjęcia, zaskakujący scenariusz z wyrazistymi postaciami. Jest to
sentymentalna podróż do Ameryki lat sześćdziesiątych, kiedy trwała jeszcze
zażarcie Zimna Wojna, a ludzie, będąc nią znudzeni i wyczerpani, byli
zachwyceni innym niż dotychczas, pełnym optymizmu (można powiedzieć, że wręcz
hedonistycznym) stylem życia. Na uwagę zasługuję także to, w jaki sposób
reżyser przedstawia wpływ kultury masowej na ludzi oraz jakie zmiany powoduje
ona w postrzeganiu przez nich rzeczywistości.
Ogólna ocena: 7/10.