piątek, 23 listopada 2012

Premiery kinowe | 23.11.2012


Atlas chmur - Opowieść o tym, jak pojedyncze jednostki z różnych epok historycznych wzajemnie wpływają na siebie. Próba udowodnienia istnienia w czasie powtarzających się motywów, kierujących ludźmi. W rolach głównych występują m.in. Tom Hanks, Halle Berry, Hugo Weaving. Film oparty na epopei Davida Mitchella w reżyserii rodzeństwa Wachowskich (Matrix).






Anna Karenina - XIX-wieczna Rosja. Historia tragicznej miłości Anny Kareniny (Keira Knightley) i Aleksego Wrońskiego (Aaron Johnson), którym na drodze do szczęścia stanął mąż arystokratki, Aleksiej Karenin (Jude Law). Ekranizacja powieści Lwa Tołstoja.

Ixjana. Z piekła rodem - Utalentowany pisarz zostaje zaproszony na bal organizowany przez milionera-ekscentryka. Podczas jego trwania, traci przytomność. Po obudzeniu, ku swojemu przerażeniu odkrywa, że zamordował swojego przyjaciela. Próbując przypomnieć sobie przebieg wydarzeń, trafia na trop tajemniczej kobiety. Film w reżyserii braci Skolimowskich.

Gangster (Lawless) - Dwóch braci (Shia LaBeouf i Tom Hardy) żyją z nielegalnego przemytu alkoholu w czasach prohibicji w Stanach Zjednoczonych. Ich interes kwitnie, dopóki w okolicy nie pojawia się skorumpowany agent specjalny z Chicago (Guy Pearce). Domagając się od nich wysokich łapówek, rozpętuje krwawą wojnę. W pozostałych rolach występują m.in. Jessica Chastain oraz Gary Oldman.

Fuck for Forest - Dokument o berlińskiej grupie ekologów, którzy zajmują się produkcją i dystrybucją amatorskich filmów pornograficznych, aby zdobyć pieniądze potrzebne im do ratowania przyrody. Sensacja polskich oraz zagranicznych festiwali filmowych w reżyserii Michała Marczaka.

środa, 21 listopada 2012

Recenzja | Dyktator (The Great Dictator)


            Nie muszę chyba nikomu udowadniać, że Druga Wojna Światowa była jednym z najgorszych okresów w historii ludzkości. Jej skutki odczuwamy do dnia dzisiejszego. Dzięki temu, iż pokazała jak destrukcyjna jest natura człowieka, często była ona natchnieniem dla scenarzystów i reżyserów drugiej połowy XX wieku. Najczęściej patrzyliśmy na nią oczami żołnierzy, czasami zwykłego człowieka. Dlatego właśnie, zaskakujące jest istnienie jednego filmu, który pokazuje ją w inny sposób. Nie dość, że przedstawia ją z dwóch, całkowicie przeciwstawnych sobie perspektyw, to powstał jeszcze w trakcie jej trwania.
            Dyktator opowiada dwie, różne historie, które wzajemnie oddziałują na siebie. Jedna z nich to opowieść o tytułowym przywódcy, , Henkelu. Władca Tomanii, fikcyjnego kraju Europejskiego (a w rzeczywistości III Rzeszy Niemieckiej), powoli wciela w życie coraz bardziej drastyczne nakazy i zakazy. Publicznie pokazuje swoją nienawiść wobec Żydów, wyręcza się swoimi podwładnymi podczas masowych egzekucji głodnych, strajkujących ludzi, zmienia kraj w państwo militarne. Zachowuje się podobnie do swojego pierwowzoru, czyli Adolfa Hitlera.
            Głównym bohaterem drugiej historii jest natomiast żydowski fryzjer i jednocześnie były żołnierz, który walczył w Pierwszej Wojny Światowej. W wyniku amnezji pourazowej, nie pamięta niczego, co miało miejsce na froncie. Przypomina sobie wszystko, gdy udaje mu się uciec z placówki dla psychicznie chorych. Ku jego zdziwieniu i przerażeniu, jego kraj zmienił się nie do poznania. Jego ukochana Tomania, stała się państwem totalitarnym, rządzonym przez ludzi pełnych nienawiści. Ludzie, których nowy porządek dotknął najbardziej, czyli Żydzi, łączą się w małe grupy, aby razem przetrwać ciężkie dla nich czasy.
            Film ten, pomimo swojego wieku (jego premiera odbyła się w 1940 roku), jest cały czas aktualny, a jego przekaz, łatwy do zrozumienia. Nie trzeba się domyślać, jaki cel przyświecał jego twórcy i odtwórcy dwóch głównych ról, Charlsowi Chaplinowi. Było nim pokazanie okrucieństwa oraz braku konkretnego sensu prowadzenia tak okrutnej wojny. W niesamowity, groteskowy, ale i zarazem wzruszający sposób pokazał, że nie można krzywdzić bliźniego. Zamiast tego, należy czynić dobro.
            Tym, co czyni go tak wspaniałym, oprócz jego znaczenia politycznego, jest również ponadczasowy humor. Żarty, które objawiają się w czynach i słowach postaci, bawią do łez nawet dzisiaj. Twórca pokazał, że śmiać się można nawet z najprostszych, znanych każdemu, czynności. Niesamowite jest to, że potrafił połączyć w jedno - nie przekraczając przy tym granic dobrego smaku i wyczucia - dramat jednego człowieka oraz szczęście, spełnienie drugiego.
            Wszyscy bohaterzy występujący w tej niecodziennej historii, pomimo tego, iż większość z nich jest z góry podzielona na dobrych i złych, są przedstawieni zaskakująco ciekawie. Ich jednostronność nie jest nudna. Dlatego właśnie, oprócz scenariusza, na pochwałę zasługują także aktorzy. Świetnie wywiązali się z postawionych przed nimi obowiązków. Obojętnie od tego, czy grali mieszkańców Getta, czy wysoko postawionych urzędników państwowych, spisali się świetnie. Emocje zarysowane na ich twarzach były euforii, potrafili pokazać na nich cały wachlarz uczuć - od euforii i szczęścia do rozpaczy i przygnębienia. Warto zwrócić uwagę na burzenie przez nich tzw. czwartej ściany, czyli bezpośrednie zwracania się do widza.
            Na zasługę zasługuje również scenografia. Dzięki dobremu dozowaniu szczegółów i ogółów otoczenia, świat przedstawiony nie stracił na swojej wartości. Zaskakujące jest to, że tak naprawdę większość scen w tym stosunkowo długim filmie, toczy się tylko w paru miejscach.

            Dyktator jest jednym z tych obrazów, które przetrwały próbę czasu. Jego scenariusz, aktorzy, a przede wszystkim humor i przedstawienie dwóch różnych oblicz tej samej wojny do dziś zachwycają. Jest on jednym z największych i najbardziej znanych klasyków światowego kina i polecam go każdemu, chociażby ze względu na najlepsze przemówienie, jakie kiedykolwiek widziałem w filmie.

Ogólna ocena: 10/10. Arcydzieło.

czwartek, 15 listopada 2012

Premiery kinowe | 16.11.2012

Mistrz (The Master) - Weteran wojenny, Freddie (Joaquin Phoenix), nie może się odnaleźć w nowym, wolnym od konfliktów, świecie. Pod odejściu do cywila, sens pomaga mu odnaleźć biznesmen i wizjoner, Lancaster Dodd (Philip Seymour Hoffman). Twórcy filmu, w tym jego reżyser, Paul Thomas Anderson, nie ukrywają, że jest on oparty na powstaniu Scjentologii.






Mój Rower - Przedstawiciele trzech różnych pokoleń i jednocześnie członkowie jednej rodziny, od lat nie utrzymują ze sobą przyjaznych stosunków. Pewna sytuacja sprawi, że po długiej przerwie będą musieli się znowu spotkać. Będzie to okazja do wzajemnego zrozumienia i wybaczenia krzywd. W rolach głównych występują Artur Żmijewski, Michał Urbaniak oraz Krzysztof Chodorowski.

Saga Zmierzch: Przed Świtem. Część 2 (The Twilight Saga: Breaking Dawn: Part 2) - Dwójka kochanków, czyli przedstawicielka ludzi, Bella Swan (Kristen Stewart) oraz wampirów, Edward Cullen (Robert Pattinson) w końcu zaznali upragnionego spokoju. Jest on jednak tylko chwilowy, gdyż na ich drodze pojawi się nowe zagrożenie. Ich córka, Renesmee, stanie się źródłem sporu z rodziną Volturi. Ostatnia, piąta już część światowego fenomenu.

środa, 14 listopada 2012

Recenzja | Badlands

            Dorastanie jest trudnym orzechem do zgryzienia dla nastolatka. Na odkrywanie siebie, innych, pogodzenie się z nowymi obowiązkami zwykle poświęca się parę najlepszych lat życia. Proces ten jednak, na szczęście, ma swoje przyjemne strony. Oprócz nakazów i zakazów, okrywany świat oferuje także wiele wspaniałych przygód, doświadczeń, emocji. Co się jednak stanie, gdy ktoś sprzeciwi się ogólno przyjętemu porządkowi i powie "Nie! Nie chcę należeć do tego świata!"?
            Takie hipotezę stawia przed widzem film Badlands. Nie można go jednak zaszufladkować i powiedzieć, że opowiada tylko o młodzieńczym buncie. Jest to także film drogi, pełny emocjonujących ucieczek, nieoczekiwanych zwrotów akcji. Nie zabraknie tutaj także miłości dwóch, oddanych sobie osób, czy krytyki społeczeństwa.
            Świat USA lat sześćdziesiątych odkrywamy z perspektywy z piętnastolatki, Holly. Mieszka wraz ze swoim ojcem w miasteczku Dupree w Dakocie Połudnowej. Jej matka umarła wiele lat temu, a tata, nie mogąc pogodzić się z zaistniałą sytuacją, nie obdarza swojej córki odpowiednim uczuciem. Dziewczyna nie należy do najpopularniejszych w szkole, nie ma wielu znajomych. Większość swojego wolnego czasu spędza na nauce. Pewnego dnia, cały porządek jej świata zostaje zachwiany. Poznaje Kita (Martin Sheen), dwudziestopięcioletniego śmieciarza, który jest jej całkowitym przeciwieństwem. Nie ukończył szkoły, nie traktuje życia poważnie, chodzi do pracy, bo musi. Po wielu randkach, zakochują się w sobie.
            Ojciec Holly, na początku jest nieświadomy tego, co się dzieje między jego nastoletnią córką, a dorosłym już mężczyzną. W końcu odkrywa, że między nimi zaczęło iskrzyć. Starając się ochronić swoje jedyne dziecko przed światem, zabrania im wspólnych spotkań. Kit, nie mogąc się pogodzić z zaistniałą sytuacją, bierze sprawy w swoje ręce i zaczyna o nią walczyć. Dosłownie. Pod wpływem emocji, zabija ojca swojej wybranki i tym samym daje początek ich wspólnej ucieczce przed wymiarem sprawiedliwości oraz przygodzie ich życia.
            Podczas tej wyjątkowej podróży w ich umysłach zajdą widoczne zmiany. On, nie chcąc zostać ukaranym, starając się być niczym James Dean, będzie dopuszczał się coraz bardziej zuchwałych zbrodni. Ona natomiast, zacznie coraz bardziej negatywnie podchodzić do swojego partnera i jego czynów. Będą poruszali się w swoim własnym świecie, w którym nie obowiązują żadne reguły, niczym we śnie. Sprzeciwią się ogólnie przyjętymi zasadami i prawem.
            Ich wędrówka przez Stany Zjednoczone często będzie miała groteskowy charakter, a potęgować ten efekt będzie wiele aspektów. Reżyser, Terrence Malick, zadbał o to, aby nie był to typowy film o młodocianych przestępcach. Wszystkie ich czyny, dzięki użytej muzyce, dialogom oraz wyrazom ich twarzy, wydają się być jednym, wielkim żartem. Niczego nie traktują poważnie. Zachowują się jak dzieci. Ciekawym elementem jest zastosowanie Holly jako narratora, który subiektywnie komentuje wszystko, co dzieje się na ekranie.
            Niesamowitą zaletą filmów, wyżej wymienionego reżysera są zdjęcia. Nie inaczej jest w tym przypadku. Nie ważne, czy kamera skupia się akurat na wnętrzu samochodu, twarzy jednej z postaci, czy górach widocznych na horyzoncie. Każde z ujęć zapiera dech w piersiach, dzięki niesamowitej dbałości o szczegóły i jak najlepsze oddanie kolorów. Wątpliwość może w nim budzić natomiast gra aktorów. Zdaję sobie sprawę, iż tak właśnie miała wyglądać, tzn. ludzie mieli być niewzruszeni, albo nawet zadowoleni z przestępstw popełnianych przez parę zakochanych, ale miejscami nie zdaje to egzaminu. Czasami po prostu wydaje się, jakby statyści zamienili się rolami z głównymi aktorami.
           
            Badlands jest wyjątkowo interesującym filmem, przedstawiającym niecodzienną historię dwojga, obrażonych na cały świat młodych osób. Na jego korzyść przemawiają świetnie dobrana ścieżka dźwiękowa, niesamowite zdjęcia, zaskakujący scenariusz z wyrazistymi postaciami. Jest to sentymentalna podróż do Ameryki lat sześćdziesiątych, kiedy trwała jeszcze zażarcie Zimna Wojna, a ludzie, będąc nią znudzeni i wyczerpani, byli zachwyceni innym niż dotychczas, pełnym optymizmu (można powiedzieć, że wręcz hedonistycznym) stylem życia. Na uwagę zasługuję także to, w jaki sposób reżyser przedstawia wpływ kultury masowej na ludzi oraz jakie zmiany powoduje ona w postrzeganiu przez nich rzeczywistości.

Ogólna ocena: 7/10.

niedziela, 11 listopada 2012

Recenzja | Total Recall (Pamięć Absolutna) - 2012


            W Hollywood, raz na jakiś czas, pojawia się parę osób chorych na straszną, wyniszczającą kinematografię chorobę. Jest nią brak pomysłów na film i chęć wzbogacenia się. Objawia się ona najczęściej, przez powstawanie obrazów z coraz to bardziej oklepanym, scenariuszem. Skutkiem tego schorzenia jest m.in. powstanie Pamięci Absolutnej.
            Niech was nie zmyli to, że w kinach ten film pojawił się stosunkowo niedawno. Tak naprawdę ma on już ponad 20 lat! Jak to możliwe, że dopiero teraz pojawił się na ekranach? Już tłumaczę. Jest to remake, czyli kopia oryginału (z pewnymi zmianami) z 1990 roku. Tamten film został uznany za klasyka kina akcja już po premierze. Miał wszystko, czego mu było do tego potrzeba: historia zaadaptowana z opowiadania Philipa K. Dicka, Arnolda Schwarzeneggera w roli głównej, podróże międzyplanetarne, mutanty, groteskową wizję przyszłości i dialogi, które śmieszą do dziś. Dlaczego zechciano zepsuć coś tak pięknego? W odpowiedzi na swoje pytanie, posłużę się cytatem: "Jeżeli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze".
            Akcja filmu w nowym wydaniu ma miejsce pod koniec XXI wieku. W wyniku globalnej wojny biologicznej znaczna część globu jest niezdatna do życia. Jedynymi terenami, na których ludzie mogą czuć się w miarę bezpiecznie są UFB (Zjednoczona Federacja Brytani, czyli dzisiejsza Wielka Brytania) oraz Kolonia (obecna Australia). Połączone są między sobą windą (The Fall), która przebiega swobodnie przez sam środek Ziemi. Pracownicy, mieszkający na co dzień w Kolonii, używają jej, aby dostać się do swoich miejsc pracy po drugiej stronie globu. Są traktowani jak ludzie drugiej kategorii. Egzystują w znacznie gorszych warunkach, niż mieszkańcy UFB. Ledwo wiążą koniec z końcem, brakuje im pieniędzy, przestrzeni do życia, są wyzyskiwani.
            Głównym bohaterem jest Douglas Quiad (Collin Farrell), który chce oderwać się od rzeczywistości. Aby dostać lekki zastrzyk energii witalnej, postanawia poddać się zabiegowi wszczepienia wspomnień w punkcie Rekall. W tamtejszym świecie nie jest to niczym dziwnym, ponieważ wielu ludzi korzysta z takiej nowinki technicznej. Większość z nich wybiera się w swoich marzeniach w góry, nad morze, staje się gwiazdami kina. On natomiast uznaje, że chce przynajmniej na jakiś czas stać się tajnym agentem. W wyniku komplikacji, które wystąpiły podczas zabiegu, odkrywa że wszystko, co do tej pory pamięta, całe jego życie jest kłamstwem. Ktoś pozbawił go jego prawdziwych wspomnień i wszczepił nowe. Decyduje się zaryzykować i stanąć do walki z rządem UFB, który uważa go za zdrajcę.
            Pomysł na papierze wygląda ciekawie, w rzeczywistości wyszedł o wiele gorzej. Wszystkie postacie dzielą się na dobre i złe, nie ma tutaj różnych odcieni szarości. Każdy jest czarno-biały. Dialogi są typowo Hollywódzkie, nie ma w nich żadnej głębi, polotu, humoru. Ścieżka dźwiękowa, jak i gra aktorska stoją na mocno przeciętnym poziomie. Sami odtwórcy głównych ról mogą jednak przyciągnąć widzów swoimi nazwiskami. Oprócz Collina Farella jest tu Kate Beckinsale, Jessica Biel, czy też Bryan Cranston (moim zdaniem wywiązał się najlepiej z powierzonego mu zadania), znany głównie z serialu Breaking Bad.
            Cały świat jest stworzony komputerowo, co byłbym w stanie wybaczyć, gdyby nie to, że wygląda gorzej niż Łowca Androidów z 1982 roku! Jak to jest możliwe, że oba te filmy dzieli tak wielka przepaść, czas działa na korzyść tego nowszego, a on i tak wygląda koszmarnie (użycie flary, czyli oślepiającego widza światła w prawie każdej ze scen nic tu nie zmieniło)? Sama idea dwóch równoległych miast, które dzieli tak wiele, jest naprawdę ciekawa. Lewitujące samochody, zniszczony świat poza granicami ostatniej dwójki ludzkich osiedli - zapowiadało się to naprawdę fajnie. Wykonanie jest niestety kiepskie. Znośne są natomiast sceny akcji. Strzelaniny i pościgi za bohaterami mogą się podobać.
            Scenariusz ma wiele błędów, jest do bólu przewidywalny. Czarne charaktery zachowują się całkowicie nieracjonalnie, ich motywy postępowania są  bezsensowne, popełniają niewybaczalne błędy. Winda łącząca ze sobą dwie półkule nie ma prawa istnieć, a jednak w tym filmie działa sprawnie i podróż z jednego końca Ziemi, na drugi, zajmuje jej tylko kilkanaście minut! Androidy, które powinny mieć niesamowite zdolności fizyczne, są gorszymi strzelcami od ludzi (około dwadzieścia takich maszyn nie mogło trafić dwóch ludzi, będących raptem parę metrów przed nimi). Takich niedociągnięć jest więcej, ale nie chcę zdradzać szczegółów fabuły.

            Zmierzając do końca. Nowa Pamięć Absolutna jest znośnym filmem "popkornowym". Nie jest to film najwyższych lotów, ale jeżeli jego widz ma wystarczająco silną wolę, może dotrwać do końca.

czwartek, 8 listopada 2012

Premiery kinowe | 09.11.2012

Premiery, na które warto zwrócić uwagę w tym tygodniu to:

Pokłosie - po latach spędzonych poza granicami Polski, Franciszek Kalina (Ireneusz Czop), wraca do kraju, aby pomóc swojemu bratu, Józefowi (Maciej Stuhr), w konflikcie z mieszkańcami pewnej wsi. Po przyjeździe odkrywają, że za niechęcią do nich stoi zbrodnia sprzed lat. Próba rozwiązania tajemnicy wystawi na próbę ich wspólne relacje.
Film w reżyserii Władysława Pasikowsiego.




Na zawsze Laurence (Laurence Anyways) - w dniu swoich trzydziestych urodzin, Laurence oznajmia swojej dziewczynie, iż chce zostać kobietą. Razem stawiają czoła przeciwnościom losu i uprzedzeniom społeczeństwa. Historia dziesięciu bardzo trudnych lat, które całkowicie odmienią parę zakochanych w sobie osób.

Hotel Transylvania - Hrabia Drakula żyje spokojnie z prowadzenia niedostępnego dla ludzi hotelu w Transylwanii. Jego życie zostaje nagle wywrócone do góry nogami, gdy mały chłopiec zakochuje się w jego córce, wampirzycy.

Recenzja | Holy Motors


            Nikt nie lubi ludzi dwulicowych. Każdy z nas natomiast, paradoksalnie, ma parę różnych masek, które zakłada na konkretne okazje. Takie postępowanie właśnie, czyni z nas wyśmienitych aktorów, godnych najlepszych nagród. Nie jest to prawda najmilsza dla ucha, lecz nie zawsze musi ona taka być. Leos Carax w swoim najnowszym filmie przedstawia te fakty w dość nietypowy, surrealistyczny sposób.
            Głównym bohaterem Holy Motors jest ekscentryczny milioner, Oskar, który każdego dnia wciela w wiele postaci. Pracuje on dla bliżej nieokreślonej agencji, o równie nieokreślonych celach. Codziennie otrzymuje dane oraz stroje, potrzebne do wejścia w buty udawanej przez niego osoby. Ludzi, których udaje, naśladuje jest mnóstwo - od starszej kobiety żebrzącej na ruchliwej ulicy Paryża, przez umierającego ojca, po potwora grasującego po podziemiach i cmentarzach.
            W przerwach między wykonywaniem zadań, podróżuje po stolicy Francji w białej limuzynie. Jest ona dla niego niczym dom. Oprócz całej garderoby i ekwipunku potrzebnego do charakteryzacji, znajdzie tam wytchnienie od świata. Tylko podczas tych krótkich przejażdżek jest tak naprawdę sobą. Razem z szoferką, Céline, rozmawia o swoich potrzebach, myślach, zmartwieniach. Jest ona jedną z niewielu osób w jego życiu (lub nawet jedyną), w której może znaleźć oparcie.
            Film ten zaskakuje swoją niecodziennością, abstrakcyjnością. Podczas jego oglądania, widz zastanawia się co chwilę nad tym, co właśnie widział. Co oznaczała ta scena? Czym była zainspirowana? Dlaczego Oskar postąpił tak, a nie inaczej? Co go do tego skłoniło? Takich pytań, wraz z oglądaniem filmu pojawia się coraz więcej.
            Leos Carax podniósł poprzeczkę przedstawiania świata za pomocą symbolizmu na niesłychanie wysoki poziom. Prawie nic w jego dziele nie powinno być traktowane dosłownie. Widz, aby zrozumieć przesłanie filmu, musi zagłębić się w metaforyczne znaczenie scen. Czyni to niego prawdziwą ucztę dla wymagającego kinomana.
            Obraz ten zachwyca nie tylko nowatorskim scenariuszem. Zarówno miejscowy humor, charakteryzacja postaci, dialogi, kostiumy, dbałość o najdrobniejsze szczegóły, gra aktorska jak i sposób przedstawienia Paryża stoją tu na niesłychanie wysokim poziomie. Oprócz mniej znanych twarzy, zobaczymy w nim Kylie Minogue, czy Evę Mendes, która świetnie poradziły sobie z zadaniami, jakie postawił przed nimi reżyser. Dobre wrażenie potęguje fakt, iż wiele scen zostało zainspirowanych klasykami kina francuskiego. Miłośnicy New Wave powinni być pozytywnie poruszeni.

            Holy Motors z pewnością nie należy do obrazów łatwo dostępnych w kwestii ich przesłania. Przedstawienie człowieka, jako wiecznego aktora w tak niekonwencjonalny sposób z pewnością nie każdemu przypadnie do gustu. Spodoba się natomiast tym, którzy gotowi są potraktować film jak dzieło sztuki. Aby je zrozumieć, dostrzec ich piękno, często należy poświęcić trochę swojego cennego czasu na wewnętrzny monolog i spojrzenie na nie innym okiem. Jest to potrzebne, aby w pełni ujrzeć wizję społeczeństwa, proponowaną przez Leosa Caraxa. Społeczeństwa, które aby poradzić sobie w życiu, musi bez przerwy musi robić dobrą minę do złej gry. Społeczeństwa, w którym to nie człowiek, jednostka decyduje o swoim życiu.
            Jestem pewien, że te oraz inne cechy zrobią z niego film ponadczasowy, który będzie doceniany jeszcze przez długie lata.

Ogólna ocena 10/10. Natychmiastowy klasyk.