środa, 14 listopada 2012

Recenzja | Badlands

            Dorastanie jest trudnym orzechem do zgryzienia dla nastolatka. Na odkrywanie siebie, innych, pogodzenie się z nowymi obowiązkami zwykle poświęca się parę najlepszych lat życia. Proces ten jednak, na szczęście, ma swoje przyjemne strony. Oprócz nakazów i zakazów, okrywany świat oferuje także wiele wspaniałych przygód, doświadczeń, emocji. Co się jednak stanie, gdy ktoś sprzeciwi się ogólno przyjętemu porządkowi i powie "Nie! Nie chcę należeć do tego świata!"?
            Takie hipotezę stawia przed widzem film Badlands. Nie można go jednak zaszufladkować i powiedzieć, że opowiada tylko o młodzieńczym buncie. Jest to także film drogi, pełny emocjonujących ucieczek, nieoczekiwanych zwrotów akcji. Nie zabraknie tutaj także miłości dwóch, oddanych sobie osób, czy krytyki społeczeństwa.
            Świat USA lat sześćdziesiątych odkrywamy z perspektywy z piętnastolatki, Holly. Mieszka wraz ze swoim ojcem w miasteczku Dupree w Dakocie Połudnowej. Jej matka umarła wiele lat temu, a tata, nie mogąc pogodzić się z zaistniałą sytuacją, nie obdarza swojej córki odpowiednim uczuciem. Dziewczyna nie należy do najpopularniejszych w szkole, nie ma wielu znajomych. Większość swojego wolnego czasu spędza na nauce. Pewnego dnia, cały porządek jej świata zostaje zachwiany. Poznaje Kita (Martin Sheen), dwudziestopięcioletniego śmieciarza, który jest jej całkowitym przeciwieństwem. Nie ukończył szkoły, nie traktuje życia poważnie, chodzi do pracy, bo musi. Po wielu randkach, zakochują się w sobie.
            Ojciec Holly, na początku jest nieświadomy tego, co się dzieje między jego nastoletnią córką, a dorosłym już mężczyzną. W końcu odkrywa, że między nimi zaczęło iskrzyć. Starając się ochronić swoje jedyne dziecko przed światem, zabrania im wspólnych spotkań. Kit, nie mogąc się pogodzić z zaistniałą sytuacją, bierze sprawy w swoje ręce i zaczyna o nią walczyć. Dosłownie. Pod wpływem emocji, zabija ojca swojej wybranki i tym samym daje początek ich wspólnej ucieczce przed wymiarem sprawiedliwości oraz przygodzie ich życia.
            Podczas tej wyjątkowej podróży w ich umysłach zajdą widoczne zmiany. On, nie chcąc zostać ukaranym, starając się być niczym James Dean, będzie dopuszczał się coraz bardziej zuchwałych zbrodni. Ona natomiast, zacznie coraz bardziej negatywnie podchodzić do swojego partnera i jego czynów. Będą poruszali się w swoim własnym świecie, w którym nie obowiązują żadne reguły, niczym we śnie. Sprzeciwią się ogólnie przyjętymi zasadami i prawem.
            Ich wędrówka przez Stany Zjednoczone często będzie miała groteskowy charakter, a potęgować ten efekt będzie wiele aspektów. Reżyser, Terrence Malick, zadbał o to, aby nie był to typowy film o młodocianych przestępcach. Wszystkie ich czyny, dzięki użytej muzyce, dialogom oraz wyrazom ich twarzy, wydają się być jednym, wielkim żartem. Niczego nie traktują poważnie. Zachowują się jak dzieci. Ciekawym elementem jest zastosowanie Holly jako narratora, który subiektywnie komentuje wszystko, co dzieje się na ekranie.
            Niesamowitą zaletą filmów, wyżej wymienionego reżysera są zdjęcia. Nie inaczej jest w tym przypadku. Nie ważne, czy kamera skupia się akurat na wnętrzu samochodu, twarzy jednej z postaci, czy górach widocznych na horyzoncie. Każde z ujęć zapiera dech w piersiach, dzięki niesamowitej dbałości o szczegóły i jak najlepsze oddanie kolorów. Wątpliwość może w nim budzić natomiast gra aktorów. Zdaję sobie sprawę, iż tak właśnie miała wyglądać, tzn. ludzie mieli być niewzruszeni, albo nawet zadowoleni z przestępstw popełnianych przez parę zakochanych, ale miejscami nie zdaje to egzaminu. Czasami po prostu wydaje się, jakby statyści zamienili się rolami z głównymi aktorami.
           
            Badlands jest wyjątkowo interesującym filmem, przedstawiającym niecodzienną historię dwojga, obrażonych na cały świat młodych osób. Na jego korzyść przemawiają świetnie dobrana ścieżka dźwiękowa, niesamowite zdjęcia, zaskakujący scenariusz z wyrazistymi postaciami. Jest to sentymentalna podróż do Ameryki lat sześćdziesiątych, kiedy trwała jeszcze zażarcie Zimna Wojna, a ludzie, będąc nią znudzeni i wyczerpani, byli zachwyceni innym niż dotychczas, pełnym optymizmu (można powiedzieć, że wręcz hedonistycznym) stylem życia. Na uwagę zasługuję także to, w jaki sposób reżyser przedstawia wpływ kultury masowej na ludzi oraz jakie zmiany powoduje ona w postrzeganiu przez nich rzeczywistości.

Ogólna ocena: 7/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz