piątek, 2 listopada 2012

Recenzja | Another Earth (Druga Ziemia)


            Co by się stało, gdyby nagle ktoś powiedział, że całkiem blisko naszej ukochanej Ziemi, została odkryta planeta, na której w teorii może istnieć życie? Prawdopodobnie dla zwykłego śmiertelnika nie miało by to większego znaczenia, gdyż już teraz jesteśmy świadomi istnienia takich ciał niebieskich. A co, jeżeli owa planeta byłaby doskonałą kopią naszej (wliczając w to kopie nas samych) i każdego dnia zbliżała się do nas w niewiarygodnym wręcz tempie? Brzmi ciekawie, prawda?
            Takie pytanie zostaje postawione widzowi Another Earth. To, co dzieje się na świecie i jakie zmiany przyniosło owe niebywałe odkrycie, postrzegamy z perspektywy Rhody Williams. Jest ona dobrze zapowiadającą się, przyszłą studentką Massachusetts Institute of Technology. Niestety, w wyniku wypadku samochodowego spowodowanego przez nią, przecinają się szlaki jej i pewnego znanego kompozytora. Życie obojga zostaje odwrócone do góry nogami i tylko ona może je naprawić. Wszystkiemu towarzyszy tytułowa Druga Ziemia, która ma znaczący wpływa na całą historię.
            Another Earth jest debiutem reżyserskim Mike'a Cahilla i dlatego też możemy się spodziewać po nim pewnych błędów. Nie są one niewybaczalne, ale także nie niedostrzegalne. W oczy najbardziej rzuca się, mówiąc szczerze, kiepska gra aktorska większości aktorów (z wyjątkiem muzyka, w którego wcielił się William Mapother). Postacie, pomimo faktu, że napisane są wyjątkowo dobrze (tak, jak i cały film) wydają się sztuczne, nieprawdziwe. Aktorzy mogli znacznie bardziej się postarać.
            Nie podoba mi się niebieski filtr dodany w post-produkcji, obecny w bardzo wielu ujęciach. Taki zabieg bardzo skutecznie ogranicza postrzegania piękna różnorodności kolorów. Negatywnie jestem nastawiony także do kamery, a dokładniej mówiąc, jej ruchliwości. Oglądając ten film, czasami można odnieść wrażenie, że kamerzysta dostał w chwili kręcenia ataku padaczki (tzw. shaky cam). Znacznie lepiej byłoby, gdyby reżyser postanowił użyć statywu.
           
            Biorąc pod uwagę wszystkie te aspekty, obraz ten wywarł na mnie dość pozytywne wrażenie. Dostrzeżemy w nim, jak trudno głównym bohaterom oraz wszystkim ludziom, jest pogodzić się z zaistniałą sytuacją, jakie skutki niesie ze sobą tak niewyobrażalne odkrycie. Pomimo paru dość dużych wad, otrzymałem film, który naprawdę może się podobać. Wielki plus za oryginalny, bardzo dobrze napisany scenariusz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz