W
Hollywood, raz na jakiś czas, pojawia się parę osób chorych na straszną,
wyniszczającą kinematografię chorobę. Jest nią brak pomysłów na film i chęć
wzbogacenia się. Objawia się ona najczęściej, przez powstawanie obrazów z coraz
to bardziej oklepanym, scenariuszem. Skutkiem tego schorzenia jest m.in. powstanie
Pamięci Absolutnej.
Niech was
nie zmyli to, że w kinach ten film pojawił się stosunkowo niedawno. Tak
naprawdę ma on już ponad 20 lat! Jak to możliwe, że dopiero teraz pojawił się na ekranach? Już tłumaczę. Jest to remake,
czyli kopia oryginału (z pewnymi zmianami) z 1990 roku. Tamten film został
uznany za klasyka kina akcja już po premierze. Miał wszystko, czego mu było do
tego potrzeba: historia zaadaptowana z opowiadania Philipa K. Dicka, Arnolda Schwarzeneggera
w roli głównej, podróże międzyplanetarne, mutanty, groteskową wizję przyszłości
i dialogi, które śmieszą do dziś. Dlaczego zechciano zepsuć coś tak pięknego? W
odpowiedzi na swoje pytanie, posłużę się cytatem: "Jeżeli nie wiadomo, o co chodzi, to chodzi o pieniądze".
Akcja filmu
w nowym wydaniu ma miejsce pod koniec XXI wieku. W wyniku globalnej wojny
biologicznej znaczna część globu jest niezdatna do życia. Jedynymi terenami, na
których ludzie mogą czuć się w miarę bezpiecznie są UFB (Zjednoczona Federacja
Brytani, czyli dzisiejsza Wielka Brytania) oraz Kolonia (obecna Australia).
Połączone są między sobą windą (The Fall),
która przebiega swobodnie przez sam środek Ziemi. Pracownicy, mieszkający na co
dzień w Kolonii, używają jej, aby dostać się do swoich miejsc pracy po drugiej
stronie globu. Są traktowani jak ludzie drugiej kategorii. Egzystują w znacznie
gorszych warunkach, niż mieszkańcy UFB. Ledwo wiążą koniec z końcem, brakuje im
pieniędzy, przestrzeni do życia, są wyzyskiwani.
Głównym
bohaterem jest Douglas Quiad (Collin Farrell), który chce oderwać się od
rzeczywistości. Aby dostać lekki zastrzyk energii witalnej, postanawia poddać
się zabiegowi wszczepienia wspomnień w punkcie Rekall. W tamtejszym świecie nie
jest to niczym dziwnym, ponieważ wielu ludzi korzysta z takiej nowinki
technicznej. Większość z nich wybiera się w swoich marzeniach w góry, nad
morze, staje się gwiazdami kina. On natomiast uznaje, że chce przynajmniej na
jakiś czas stać się tajnym agentem. W wyniku komplikacji, które wystąpiły
podczas zabiegu, odkrywa że wszystko, co do tej pory pamięta, całe jego życie
jest kłamstwem. Ktoś pozbawił go jego prawdziwych wspomnień i wszczepił nowe.
Decyduje się zaryzykować i stanąć do walki z rządem UFB, który uważa go za
zdrajcę.
Pomysł na
papierze wygląda ciekawie, w rzeczywistości wyszedł o wiele gorzej. Wszystkie
postacie dzielą się na dobre i złe, nie ma tutaj różnych odcieni szarości.
Każdy jest czarno-biały. Dialogi są typowo Hollywódzkie,
nie ma w nich żadnej głębi, polotu, humoru. Ścieżka dźwiękowa, jak i gra
aktorska stoją na mocno przeciętnym poziomie. Sami odtwórcy głównych ról mogą
jednak przyciągnąć widzów swoimi nazwiskami. Oprócz Collina Farella jest tu
Kate Beckinsale, Jessica Biel, czy też Bryan Cranston (moim zdaniem wywiązał
się najlepiej z powierzonego mu zadania), znany głównie z serialu Breaking Bad.
Cały świat
jest stworzony komputerowo, co byłbym w stanie wybaczyć, gdyby nie to, że
wygląda gorzej niż Łowca Androidów z 1982 roku! Jak to jest możliwe, że oba te
filmy dzieli tak wielka przepaść, czas działa na korzyść tego nowszego, a on i
tak wygląda koszmarnie (użycie flary,
czyli oślepiającego widza światła w prawie każdej ze scen nic tu nie zmieniło)?
Sama idea dwóch równoległych miast, które dzieli tak wiele, jest naprawdę
ciekawa. Lewitujące samochody, zniszczony świat poza granicami ostatniej dwójki
ludzkich osiedli - zapowiadało się to naprawdę fajnie. Wykonanie jest niestety
kiepskie. Znośne są natomiast sceny akcji. Strzelaniny i pościgi za bohaterami
mogą się podobać.
Scenariusz
ma wiele błędów, jest do bólu przewidywalny. Czarne charaktery zachowują się całkowicie
nieracjonalnie, ich motywy postępowania są bezsensowne, popełniają niewybaczalne błędy.
Winda łącząca ze sobą dwie półkule nie ma prawa istnieć, a jednak w tym filmie
działa sprawnie i podróż z jednego końca Ziemi, na drugi, zajmuje jej tylko
kilkanaście minut! Androidy, które powinny mieć niesamowite zdolności fizyczne,
są gorszymi strzelcami od ludzi (około dwadzieścia takich maszyn nie mogło
trafić dwóch ludzi, będących raptem parę metrów przed nimi). Takich
niedociągnięć jest więcej, ale nie chcę zdradzać szczegółów fabuły.
Zmierzając
do końca. Nowa Pamięć Absolutna jest
znośnym filmem "popkornowym".
Nie jest to film najwyższych lotów, ale jeżeli jego widz ma wystarczająco silną
wolę, może dotrwać do końca.
Ogólna ocena: 3/10. Niegodny polecenia. Dla tych, których jednak ten film zainteresował - tutaj znajduje się oficjalny zwiastun.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz